Kubacki spełnił wielkie marzenie Thurnbichlera. "To coś, czego nigdy nie zapomnę"
0
Gdy odwiedzam ojca Thomasa Thurnbichlera, Helmutha, w ich rodzinnym mieście Woergl, ten wyjmuje rodzinny album ze zdjęciami. Uwagę przykuwają dwa, takie z czasów, gdy obecny trener Polaków ani razu nie odbił się jeszcze z progu prawdziwej skoczni. Skakał za to z drewnianej zjeżdżalni na placu zabaw, a na stoku - już z nartami na nogach - próbował przyjmować pozycję najazdową jak profesjonalny skoczek. - Zacząłem, jak miałem cztery lata - mówi Thomas. - Nie, jak miał pięć - prostuje jego ojciec. Obaj zgadzają się jednak, że skoki to u Thurnbichlerów tradycja.