Kłopot z językiem
Kiedy rozmawiam w różnych programach z politykami PiS i pytam ich o krytykę, z jaką spotykają się zmiany przeprowadzane przez rząd, najczęściej słyszę w odpowiedzi, że ataki na nas i tak by nastąpiły, więc krytyka nie ma wielkiego znaczenia. To prawda, że z różnych powodów ten rząd znalazł się od razu na cenzurowanym. Z góry zatem można przyjąć, że duża część zarzutów wynika ze złej woli, strachu przed utratą przywilejów, wreszcie z powodów ideologicznych. Czy świadczy to jednak o tym, że nie ma znaczenia, w jaki sposób prezentuje się swoje racje? Czy takie wytłumaczenie – i tak nas zwalczają i zwalczać będą – nie prowadzi ostatecznie do błędów? Przy takim założeniu zamiast skracać front, wydłuża się go, zamiast zdobywać sojuszników, traci się ich, zamiast zyskiwać popularność za rozwiązywanie ważnych problemów, traci się ją ze względu na sposób prezentacji.