Polski trener spotkał się z mafią. Opowiada o niebywałych scenach z reprezentacji
Egzotyczne siatkarsko kierunku mogą budzić niepokój i prowadzić do niespodziewanych spotkań i zdarzeń jak na realia polskiej siatkówki. Dosłownie i w przenośni właśnie z takimi spotkał się trener Piotr Graban, który w 2022 roku był trenerem reprezentacji Gruzji do lat 19. W rozmowie z Sarą Kalisz ze sport.tvp.pl odpowiedział o kulisach zdarzeń, które mogą przejść niejako trudno przez myśl.
UKŁADY, UKŁADZIKI
Dokładnie na początku maja 2022 roku Piotr Graban został okrzyknięty trenerem reprezentacji Gruzji do lat 19. Miejsca w niej długo nie 'zagrzał’, choć niewykluczone, że po tym, co opowiedział, samemu podałby się do dymisji. Po mistrzostwach Europy, na których młodzi adepci siatkówki z Gruzji zajęli 12. miejsce, obecny szkoleniowiec PGE Projektu Warszawa został zwolniony, choć jak dodał – kilka dni po turnieju otrzymał wtórną propozycję. Kiedy dołączał do kadry, wszystko wydawało się działać 'jak należy’, ale tylko do czasu.
– Do Gruzji pojechałem z wielką nadzieją, bo wiedziałem, że pracują tam kompetentni ludzie. Wiceprezesem był Gruzin, który pracował w wielkich włoskich korporacjach. Niestety, dość szybko go odsunięto – po dwóch tygodniach od mojego przyjazdu. Kierowniczką z kolei miała być kobieta z Polski, ale jej też się pozbyto przez układy, układziki. O ich prawdziwej skali przekonałem się jednak jakiś czas później. Mogę powiedzieć, że to była mafia. Pracował tam człowiek, który był „nadprezesem”. Jeździł na wyjazdy. Ze mną niemal nie rozmawiał, bo nie potrafił angielskiego, chciał gadać tylko po rosyjsku. Odsuwał ludzi i wpychał swoich na stanowiska – powiedział Sarze Kalisz ze sport.tvp.pl Piotr Graban, trener PGE Projektu Warszawa.
BYŁ SPRZECIW
Nie obyło się również bez przeszkód tuż przed przygotowaniami do mistrzostw Europy. Jak powiedział szkoleniowiec – hala była całkowicie nieprzygotowana i sprawiała wrażenie nieużywanej przez dwa lata. Podobnie było z siłownią w hotelu, w której sprzęt był zepsuty. Polak zabrał ze sobą trochę sprzętu. W hotelu nie działała sauna od momentu wybuchnięcia pandemii koronawirusa, a na wodę w basenie nie było co liczyć. Trener miał także w kadrze zawodników, którzy nie chcieli być bierni wobec wspomnianych układów, co kończyło się pozbawieniem miejsca w składzie.
– Miałem niepokornych zawodników, którzy nie lubili wspomnianych układów i nie chcieli się dostosować. Jeden czy drugi nie najprzychylniej odezwał się w kierunku prezesa. Efekt? Tydzień przed mistrzostwami Europy trzech moich najlepszych zawodników wyleciało. Poszedłem do prezesa i z nim o tym porozmawiałem. Okazało się, że istotną rolę odegrało również to, że… nie byli Gruzinami „czystej krwi” – tłumaczył 38-latek.
’wciśnięcie’ syna do reprezentacji
Na wyżej wymienionych sytuacjach jednak się nie zakończyło. Nie zabrakło także przykładu z próbą 'wciśnięcia’ na siłę syna do reprezentacji, który nie miał poklasku w zespole. Piotr Graban był zdecydowanie nieugięty. Co ciekawe – nie obyło się bez korygowania list na mistrzostwa o czempionat Starego Kontynentu. Koniec końców zakończyło się happy endem, a jeden z zawodników w dodatku otrzymał powołanie, co wywołało w nim ekscytację. Polski szkoleniowiec dał po sobie poznać charakterystyczną, twardą rękę.
– Chyba jeden z przedstawicieli mafii, o wszyscy się go bali, chciał wcisnąć swojego syna do składu na mistrzostwa, a młody był najgorszym przyjmującym z całej ekipy. Co więcej, grupa go nie lubiła, bo obnosił się swoimi koneksjami. Powiedziałem mu, że jeśli nadal będzie się tak zachowywał, wyleci z drużyny. Po moich słowach przyszli do mnie asystenci i prezesi, mówiąc, że ten siatkarz musi zostać w składzie. Odparłem im, że powinni sprawić, że w końcu się zaangażuje, a może wtedy znajdę dla niego miejsce. Wrócił do zespołu, ale jako drugi libero, bo miałem zbyt dobrych czterech pozostałych przyjmujących, by któregokolwiek z nich zstąpić. Okazało się, że poleciał z tym do taty. Po godzinie od tej informacji przyjechał ojciec. Moi asystenci trzęśli się jak nigdy w życiu. Mówili, że musimy wprowadzić zmiany w składzie. Odpowiedziałem im, że lista ze składem trafiła już do supervisora i nic nie mogę zmienić. . Prawdziwa awantura zaczęła się, gdy ojciec zawodnika mnie znalazł. Wyzywał mnie przez dobre piętnaście minut w trzech językach. Zrozumiałem tylko tyle, że nie potrafię się poznać na talencie jego syna. Patrzyłem na niego spokojnie, nie odpowiadałem. Jak już wyrzucił z siebie pierwsze frustracje, powiedziałem, że powinniśmy wyjść i porozmawiać spokojnie o jego dziecku. Chciałem wyjaśnić, że robi mu krzywdę, groźbami pchając go do kadry, ale ten dalej wyzywał mnie od idiotów i klaunów. Wkurzyłem się więc i powiedziałem, że to ja jestem trenerem kadry i skoro mu się nie podoba, to ma zabrać synka i z nim nigdy nie wracać – powiedział Piotr Graban.
Cała rozmowa dostępna na stronie sport.tvp.pl.
Zobacz również:
PlusLiga. Nie tylko elita już teraz pracuje nad transferami? „Nie jest łatwo”
Artykuł Polski trener spotkał się z mafią. Opowiada o niebywałych scenach z reprezentacji pochodzi z serwisu Strefa Siatkówki - Mocny Serwis.