ru24.pro
Sport 24/7
Декабрь
2024
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23
24
25
26
27
28
29
30
31

I liga mężczyzn: Radomianie mogli zgarnąć komplet, Anioły Toruń to zrobiły

Przed świętami pierwszoligowe drużyny domknęły pierwszą część rundy zasadniczej. Niekwestionowanym liderem pozostali siatkarze ChKS Chełm, którzy w trzech setach rozprawili się z MCKiS Jaworzno. Cenne punkty na wyjeździe zdobyli radomianie, doprowadzając przy tym do niemałej niespodzianki. Z kolei o wyjście ze strefy zagrożenia dzielnie powalczyli gracze z Torunia i zainkasowali komplet punktów.

DOBRY START ANIOŁÓW

Dla drużyny z Torunia każdy punkt jest aktualnie na wagę złota, dlatego już od pierwszych minut spotkania zaczęli mocno naciskać na rywali. Remis utrzymywał się do stanu 6:6, ale wtedy Rafał Brzóstowicz wyprowadził Anioły na trzy „oczka” przewagi. Rywalizacja była zacięta, bo po drugiej stronie siatki kontry należały do Piotra Śliwki. Na półmetku doszło do wyrównania. Później blokiem podziałał Brzóstowicz i zrobiło się 17:14 dla gospodarzy. Zespół z Nowej Soli do końca naciskał, kończąc wszystkie piłki przy własnym przyjęciu. W decydującym momencie błąd serwisowy popełnił jednak Tytus Nowik.

Rywali w polu serwisowym nie oszczędzał Łukasz Sternik, co dało gospodarzom szybką serię 3:0. Błędy rywali jeszcze bardziej ich pogrążyły. Choć sprawy w swoje ręce wziął Igor Woźniak, to i tak całą robotę torunianom robiła dobra dyspozycja na dziewiątym metrze – 12:8. Przy serwisie Brzóstowicza ekipa gości została zablokowana trzykrotnie. Astra nie mogła przebić się na drugą stronę siatki i przez moment punktowali tylko przy potknięciach rywali – 22:15. Kropkę nad „i” w tej partii postawił Adam Surgut, który znacząco poprawił swoją skuteczność względem początku meczu.

KRÓTKI PRZESTÓJ Z POWROTEM

W trzecim secie to goście rozpoczęli od celnej zagrywki. Gdy swój czwarty atak kończył Michał Gawrzydek, zrobiło się 5:2. Do tego asa później dołożył Woźniak i przewaga wzrosła do pięciu „oczek”. Niewiele pomogło wejście Skadorwy, bo jego koledzy nie mogli wystrzec się błędów. Z kolei Astra była lepsza w dłuższych akcjach i w pewnym momencie miała zapas 17:11. W końcówce szalał Nowik, a ostatni punkt wywalczył atakiem Śliwka.

Wypadek przy pracy torunianie postanowili przekuć w sukces. Początkowo set toczył się wymianą ciosów z pola serwisowego. Goście prowadzili 6:3, jednak później Isbel Mesa Sandoval doprowadził do wyrównania na 12:12. Obie ekipy ryzykowały na zagrywce. Dużo akcji kończyło się zwycięstwem strony, która ją przyjmowała. Remis utrzymywał się aż do stanu 20:20. Najważniejszy fragment należał jednak do Mateusza Piotrowskiego. To on wyprowadził Aniołów na dwa „oczka” przewagi, co dało im komfort do samego końca.

MVP: Łukasz Kalinowski

CUK Anioły Toruń – Astra Nowa Sól 3:1
(25:23, 25:18, 18:25, 25:23)

Składy zespołów:
Anioły: Brzóstowicz (8), Sternik (7), Surgut (8), Mesa Sandoval (7), Piotrowski (17), Kalinowski (13), Podborączyński (libero) oraz Grzona, Dorosz, Detmer (libero), Skadorwa (3), Walawender i Stolc (1)
Astra: Woźniak (8), Becker, Śliwka (15), Laskowski (10), Nowik (18), Gawrzydek (7), Foltynowicz (libero) oraz Drzazga (2), Wągiel (libero), Rybak (1) i Hoszman

 

SZYBKA WERYFIKACJA

Faworyci z Chełma planowo rozpoczęli spotkanie w Jaworznie. Duży nacisk położyli na zagrywkę, dzięki której prowadzili 5:2. Problemy z przebiciem się na drugą stronę siatki miał Karol Rawiak, ale wszystko zaczynało się od szarpanego przyjęcia. Po ataku Tomasza Piotrowskiego było już 13:7 dla liderów tabeli. Po stronie gości widoczna była regularna praca blokiem. Rywale nie mieli zbyt wielu argumentów i stać ich było jedynie na grę punkt za punkt. To dało bezpieczny zapas chełmianom. Piłkę setową wykończył w pierwszego tempa Jędrzej Goss.

Dobre wejście w polu serwisowym zaliczył Dominik Czerny i jaworznianie objęli prowadzenie 7:4. Szybko jednak straty zniwelowali przyjezdni, a zagrywka Jaya Blankenau dała chełmianom dwa „oczka” zapasu. MCKiS cały czas miał problemy ze zwyciężaniem długich wymian. Faworytom pomagała świetna praca systemem blok-obrona. Im dalej w set, tym większą różnicą prowadzili. Mariusz Marcyniak zagrał asa na 17:12. Popis w końcówce dał za to Łukasz Łapszyński, który sam dołożył brakujące pięć „oczek” do zamknięcia seta.

84 MINUTY I KONIEC

Pełną kontrolę chełmianie mieli także w trzeciej odsłonie. Nieustannie na wysokich obrotach grał Piotrowski, nie próżnował także Jakub Ziobrowski. Szybko objęli prowadzenie 8:6 i cały czas go pilnowali. Gdy kolejne bloki na swoje konto zapisał Marcyniak, ta przewaga wzrosła już do 17:13. Zaczęły pojawiać się błędy jaworznian, których nie wyzbyli się już do końca. Błędem zakończył ten mecz Rawiak.

MVP: Tomasz Piotrowski

MCKiS Jaworzno – ChKS Chełm 0:3
(21:25, 18:25, 20:25)

Składy zespołów:
MCKiS: Rawiak (5), Żeliński (4), Borończyk (8), Czerny (3), Turski (3), Szczechowicz (2), Kędzierski (libero) oraz Strzeżek, Wojtaszkiewicz, Puczkowski (4) i Horoszkiewicz (1)
ChKS: Blankenau (3), Łapszyński (13), Marcyniak (9), Ziobrowski (10), Piotrowski (12), Swodczyk (7), Fijałek (libero) oraz Goss (1) i Gonciarz

 

ZASKOCZENI NA WEJŚCIU

Mocną niespodziankę zafundowali BBTS-owi siatkarze z Radomia. Już w pierwszym secie zasygnalizowali, że będą walczyć o cenne punkty. Skupili się na kończeniu ataków przy własnym przyjęciu, co dało im prowadzenie. Utrzymywali je od samego początku, po ataku Bartłomieja Klutha na półmetku wciąż mieli zapas 16:13. Widoczne było zaskoczenie po stronie gospodarzy. Dopiero w końcówce ekipę z Radomia postraszył Kamil Dębski, ale nawet stan 21:22 nie wytrącił jej z równowagi.

Drugi set okazał się jeszcze bardziej pod dyktando WKS-u. Niewątpliwie sami sobie nie pomagali gracze z Bielska-Białej, bo ich przyjęcie pozostawiało wiele do życzenia. Jeszcze do stanu 7:7 jakoś to wyglądało, ale później w polu serwisowym stanął Kluth. Radomianie odskoczyli na pięć punktów, a gdy w ofensywie uruchomił się Kristaps Smits – ich przewaga wzrosła do 19:12. Końcówka należała w pełni do przyjezdnych, którzy zanotowali kolejną serię w tym secie.

WYRÓWNANIE NA 2:2

Gospodarzom brakowało obecności liderów, ale od trzeciego seta stopniowo budzili się ze snu. Na linii przyjęcia poprawił się Bartosz Pietruczuk, a w ataku widoczny stał się Szymon Romać. W prawdzie co jakiś czas gospodarze nadziewali się na blok, ale krok po kroku budowali przewagę. W połowie trzeciej partii odskoczyli na 16:9 i dowieźli ten wynik do końca. Podobnie było w czwartym secie, gdzie teoretycznie lepiej zaczęli Czarni Radom. Później jednak sporo dobrego zagrywką zrobił Bartłomiej Zawalski i był to kluczowy moment dla BBTS-u. Tym samym gospodarze wrócili z zaświatów i doprowadzili do tie-breaka.

W decydującej partii nie brakowało wyrównanej walki. Dobrze prezentował się Kajetan Tokajuk, ale jeszcze lepiej z nerwowymi sytuacjami radził sobie Pietruczuk. To właśnie on stał się bohaterem tie-breaka. Z wyniku 11:13 odwrócił sytuację na piłkę meczową dla swojej ekipy. Chwilę później był współautorem decydującej akcji,

MVP: Bartłomiej Pietruczuk

BBTS Bielsko-Biała – WKS Czarni Radom 3:2
(23:25, 13:25, 25:16, 25:17, 15:13)

Składy zespołów:
BBTS: Romać (16), Dębski (16), Zawalski M. (9), Janus (1), Pietruczuk (18), Zawalski B. (6), Biniek (libero) oraz Bereza, Kowalczyk (2), Siek (1), Lubaczewski i Kuts
WKS: Schamlewski (8), Jestratow (1), Smits (20), Polok (8), Kluth (15), Rohnka (2), Filipowicz (libero) oraz Siemiątkowski (2), Sławiński i Tokajuk (7)

Zobacz również:
Wyniki i tabela I ligi mężczyzn

Artykuł I liga mężczyzn: Radomianie mogli zgarnąć komplet, Anioły Toruń to zrobiły pochodzi z serwisu Strefa Siatkówki - Mocny Serwis.