Lewandowski jak duch. Skończyła się jego wybitna seria w Lidze Mistrzów
Porażkę Barcelony z wysokości loży na Stadionie Ludwika II w Monako oglądał Michael Jordan. Na jego oczach Robert Lewandowski rozegrał całkowicie bezbarwny mecz. Zaliczył zaledwie dwadzieścia cztery kontakty z piłką. Nie strzelił gola. Mało tego, nie oddał ani jednego strzału na bramkę rywali. Był jak duch. Ale to też pewna kolej rzeczy w jego karierze: już nie jest Jordan za złotych lat w Chicago Bulls, a bardziej jak stary Jordan w Washington Wizards.