Joanna Wołosz po zdobyciu brązu: Trener Lavarini stworzył coś pięknego
Siatkarki reprezentacji Polski powtórzyły sukces z poprzedniego sezonu i ponownie stanęły na trzecim stopniu podium Ligi Narodów. W walce o brąz pokonały 3:2 Brazylię. – Chciałyśmy zakończyć Ligę Narodów wygraną i z brązowym medalem. To dało nam ogromną siłę, zwłaszcza po poprzednim spotkaniu z Włoszkami, który przegrałyśmy dość wyraźnie. Z pewnością podeszłyśmy z większą wiarą w to, że możemy ugryźć Brazylijki – powiedziała po wygranej kapitan polskiego zespołu, Joanna Wołosz.
WIĘKSZA WIARA
Mecz o brąz był drugim spotkaniem Polek z Brazylią w tegorocznej Lidze Narodów. W fazie inertkontynevtalnej polska kadra przegrała wtedy 1:3. – Na pewno podeszłyśmy z większą wiarą. Znałyśmy je, minęło trochę czasu od ostatniego naszego meczu z Brazylią, więc dobrze je przestudiowałyśmy. Chciałyśmy zakończyć Ligę Narodów wygraną i z brązowym medalem. To dało nam ogromną siłę, zwłaszcza po poprzednim spotkaniu z Włoszkami, który przegrałyśmy dość wyraźnie. Z pewnością podeszłyśmy z większą wiarą w to, że możemy ugryźć Brazylijki – analizowała Joanna Wołosz.
MOGŁO BYĆ SZYBCIEJ
Polki starcie o brąz rozstrzygnęły na swoją korzyść dopiero w tie-breaku, choć zdaniem rozgrywającej miały szansę skończyć mecz wcześniej. – Na chłodno, myślę, że mogłyśmy wygrać to spotkanie 3:1. W czwartym secie za szybko chciałyśmy skończyć. Według mnie powtórzyło się to, co było w ćwierćfinale z Turcją. Wtedy też mogłyśmy triumfować 3:1. To jest kwestia tego, że grałyśmy z zespołami, które meczów o stawkę rozegrały o wiele więcej niż my – przyznała Wołosz.
Piąty set początkowo może nie układał się po myśli Polek, ale szybko złapały swój rytm. – W tie-breaku wiedziałyśmy, że nie mamy nic do stracenia. Musimy cisnąć Brazylijki od pierwszej piłki. Początek był słaby, natomiast jak złapałyśmy rytm, to już nie wypuściłyśmy tego prowadzenia – wspominała kapitan polskiej kadry.
BRĄZ JAK ZŁOTO
Polki drugi sezon z rzędu stanęły na podium. Rok temu w Arlington skład był jednak trochę inny. – Jeśli mam być szczera, to jeszcze te kilka godzin po meczu nie wierzę, że to się udało. Dla mnie to jest coś wielkiego, praktycznie smakuje jak złoto. Wywalczenie jakiegokolwiek medalu z reprezentacją to coś, czego zawsze mi brakowało. Czuję ogromną dumę i myślę, że tak samo mają wszystkie dziewczyny, które pierwszy raz zdobywają medal. Zdobyłyśmy z Natalią Mędrzyk srebro igrzysk europejskich i tamten medal też był wyjątkowy, bo mierzyłyśmy się z wielkimi kadrami na tamten moment – przypomniała Wołosz.
Rozgrywająca reprezentacji Polski nie ukrywała, że ogromna zasługa w tym wszystkim trenera Stefano Lavariniego. – Trener Lavarini stworzył coś pięknego. Każda z nas rzuca się w ogień i to widać od dwóch sezonów – oceniła.
CHWILA NA ODDECH
Brązowe medalistki Ligi Narodów w poniedziałek wrócą do Polski i dostaną z pewnością kilka dni wolnego przed powrotem do olimpijskich przygotowań. – Mam nadzieję, że wszystkie nas zadowoli chwila wolnego, ale ile jej będzie – trzeba pytać trenera. Wiemy, że to szczególny rok. Wydaje mi się, że chwilę poświętujemy w autokarze czy w samolocie. Potem trzeba odespać, wrócić do domu i przez ten tydzień odpowiednio się zregenerować i zresetować. Potem z przytupem rozpocząć kolejny etap przygotowań, bo to jest dla nas najważniejsze – skwitowała Joanna Wołosz.
Zobacz również:
Polska środkowa w drużynie Ligi Narodów 2024
Artykuł Joanna Wołosz po zdobyciu brązu: Trener Lavarini stworzył coś pięknego pochodzi z serwisu Strefa Siatkówki - Mocny Serwis.