ru24.pro
Sport 24/7
Июнь
2024

Złota LE K: Złoto dla Szwedek, gospodynie nie wytrzymały w tie-breaku

Finałowy przystanek w Ostrawie kończy tegoroczne zmagania w złotej Lidze Europejskiej kobiet. W finale goszczące pozostałe drużyny Czeszki, musiały uznać wyższość Szwedek. O losach spotkania zadecydował jednak dopiero tie-break. Znacznie mniej emocjonujący był finał B, gdzie Belgijki z łatwością rozprawiły się z osłabionymi Rumunkami.

BRĄZ NA OSŁODĘ DLA BELGIJEK

Zanim wielki finał, kibiców w Ostrawie, czekał wyjątkowo jednostronny pojedynek o III miejsce. W finale B naprzeciwko siebie stanęły Belgijki i Rumunki. Podopieczne trenera Krisa Vansnicka z pewnością liczyły na obecność w meczu o wyższą stawkę, lecz osamotniona na placu boju Britt Herbots, nie była w stanie w pojedynkę wygrać spotkania. Szwedki jednak przepustkę do finału zgarnęły dopiero w tie-breaku 15:12. Mniej emocjonujący był drugi półfinał, w którym Czeszki pokonały Rumunki 3:1, Gospodynie turnieju przede wszystkim zagrały bardziej zespołowo.

W pierwszym secie Rumunki bardzo szybko oddały przeciwniczką inicjatywę (2:8). Im dalej, tym ta różnica sukcesywnie się powiększała (8:16). W grze zawodniczek trenera Guillermo Naranjo Hernandeza ponownie brakowało jakości. Czego nie można było odmówić zmotywowanym i głodnym sukcesu Belgijkom. Ze złym przyjęciem i jeszcze gorszym atakiem ciężko wygrać, o czym przekonały się Rumunki, przegrywając inauguracyjną odsłonę meczu 14:25.

Drugi set w wykonaniu Rumunek wyglądał najgorzej, ponownie szybko własne reguły narzuciły belgijskie siatkarki, które tym razem zwyciężyły 25:12. Dużym atutem triumfatorek była czujna gra na siatce. Trzecia, a zarazem ostatnia odsłona spotkania, dostarczyła kibicom najwięcej wrażeń. W pierwszych akcjach wynik oscylował wokół remisu (8:6) i choć później Belgijki odskoczyły przeciwniczkom z wynikiem (16:11), to Rumunki dalej walczyły. Końcowo jednak rumuńskie siatkarki musiały uznać wyższość przeciwniczek przegrywając 19:25.

Wśród Belgijek ponownie liderowała Britt Herbots, jednak tym razem koleżanki były bardziej pomocne. Niemal każda zawodniczka dała coś od siebie, a sportową klasę po raz kolejny potwierdziła Pauline Martin i Manon Stragier. W szeregach Rumunek zabrakło kilku kluczowych zawodniczek, w tym Elizabet InnehVarga. Całkiem dobre zawody rozegrała Simina Strachinescu.

Belgia – Rumunia 3:0
(25:14, 25:12, 25:19)

Składy zespołów
Belgia: Herbots (13), Martin (11), Krenicky (2), Fransen (9), Stragier (13), Koulberg (10), Rampelberg (libero), Van Sas, Demeyer
Rumunia: Buterez (3), Axinte, Roman (3), Strachinescu (9), Cristea (5), Miron (5), Veres (libero), Matei (5)

PRZEWROTNY FINAŁ NIE DLA GOSPODYŃ

Finałowe spotkanie dla obu stron nie należało do najłatwiejszych, choć dla Czeszek dużym wsparciem z pewnością okazała się sprzyjająca publika. Niemniej lepiej w spotkanie weszły Szwedki, które zwycięsko wyszły z pierwszego seta, wygrywając 25:21. Z początku wynik oscylował wokół remisu, z delikatnym wskazaniem na Szwedki (8:6, 16:13). Podopieczne Cesara Bregoliego skuteczniejsze były w ataku, lepiej też zagrywały. Od początku ze znakomitej strony prezentowała się również Isabelle Haak.

W drugim secie sytuacja odwróciła się o 180 stopni. Górą okazały się Czeszki, gospodynie turnieju, zwyciężając 25:22. Wygrana jednak nie przyszła wcale łatwo, gdyż Szwedki pomimo kilku pomyłek przewodziły stawce (8:7, 16:14). O zwycięstwie podopiecznych Ioannisa Athanasopoulosa zadecydowały detale i przestój w grze rywalek. Ku uciesze kibiców stan meczu się wyrównał, a gra zaczęła się od nowa. Bohaterką końcówki została Gabriela Orsonova, której wtórowała Michaela Mlejnkova.

Trzecia partia była najbardziej jednostronnym fragmentem gry. Przybite porażką w poprzednim secie Szwedki wyglądały na boisku na zagubione. W ich grze brakowało rytmu, na domiar złego duży atut w postaci bloku także przestał funkcjonować. Czeszki niesione triumfem pozwalały sobie na wiele, nie zwalniając przy tym ręki na zagrywce czy w ataku. Gospodynie prowadziły kolejno 3:8, 7:16, 21:16. Ostatecznie set zakończył się pewną wygraną Czeszek 25:18. Obok liderek, cenne punkty dokładały od siebie również Helena Havelkova, Ela Koulisiani czy Magdalena Jehlarova.

Następna partia i kolejne wyrównanie stanu. Tym razem szczęście uśmiechnęło się do Szwedek, które powróciły na właściwe tory, zwyciężając 25:20. Oprócz bloku, doszła także lepsza skuteczność w ataku. Lepiej zaczęła także funkcjonować obrona. Na całym dystansie bardziej konsekwentne okazały się szwedzkie siatkarki, które punktowały niedociągnięcia zbyt pewnych rywalek (8:4, 16:12, 21:16). Isabell Haak, w decydujących momentach mogła liczyć także na wsparcie Lindy Anderson i Alexandry Lazić.

O losach spotkania zadecydował emocjonujący tie-break, zasłużenie wygrany przez Szwedki 15:11. Gospodynie mogą czuć duży niedosyt, lecz na przestrzeni sezonu pokazały, że warto na nie stawiać w kolejnych sezonach.

Szwecja – Czechy 3:2
(25:21, 22:25, 18:25, 25:20, 15:11)

Składy zespołów
Szwecja: Andersson L. (12), Haak I. (30), Lazić (12), Julevik (1), Haak A. (10), Nilsson (9), Andersson E. (libero), Malm, Gustafsson, Brink
Czechy: Havelkova (6), Koulisiani (8), Valkova (1), Jehlarova (8), Mlejnkova (22), Orsonova (20), Digrinova (libero), Dostalova (libero), Pavlova, Fatinova (2), Grabovska

 Zobacz również:
Liga Narodów: Ćwierćfinalistki w komplecie

Artykuł Złota LE K: Złoto dla Szwedek, gospodynie nie wytrzymały w tie-breaku pochodzi z serwisu Strefa Siatkówki - Mocny Serwis.