Polak zaryzykował, pierwszy raz od kwietnia. Ostatnia kolejka wyłoniła mistrza
Marcin Krukowski pragnął po raz pierwszy z wielkiej imprezy przywieźć medal, jakikolwiek. A przy okazji w Rzymie spróbować osiągnąć minimum olimpijskie, wynoszące 85.50 m. Sztuka się nie udała, ale też miał pecha, dostał tylko trzy szanse. Z wąskiego finału został wyrzucony na końcu trzeciej kolejki. A walka o złoto rozgrzała wszystkich - prowadził Niemiec Julian Weber, gdy w ostatniej kolejce nagle kosmiczny rzut, na 88.65 m, oddał Czech Jakub Vadlejch. I to się cieszył z tytułu.