Iwanow: Burza w szklance z „Kwiatkiem”. Decyzja trudna, ale dobra
				
																	
								
				Temperatura Derbów Trójmiasta była wysoka od pierwszej do ostatniej minuty doliczonego czasu gry. Spadła jedynie na dwadzieścia minut drugiej połowy, kiedy po szturmie Arkowców grająca w dziesiątkę Lechia ten sztorm przetrwała. Utrzymywał się wynik 1:1, który dawał gościom z Gdyni awans. Do momentu, w którym zespołowi Wojciecha Łobodzińskiego nie urwała się kolumbijska lux-torpeda, czyli Camilo Mena.				
			
			
			
			
						
						
						
					
		