„Ojciec brał mnie do lasu i graliśmy jeden na jednego. Nawalanka była zawsze”
Nie byłoby piłkarza Piotra Nowaka, w połowie lat 90. uznawanego za jednego z najlepszych rozgrywających Bundesligi, gdyby nie ojciec i jego oryginalne metody. „Miałem dziewięć lat, przyszedł do mnie: „Słuchaj, od tej pory co tydzień będziemy jeździć do lasu i grać. Tylko ty i ja. Drzewa jako bramki, dziesięć goli. Bez sędziów, bez nikogo. Jak wygrasz, to znaczy, że będziesz dobrym piłkarzem”. I tak jeździli przez wiele lat.