Jego rówieśników siłą wyciągano z łóżek i wcielano do armii jako "ochotników". On nie dał się złamać, choć esesmani drwili z niego i obrzucali obelgami. Joseph Ratzinger tym się jednak nie przejmował. Wiedział, że wojna wkrótce się skończy i on sam będzie mógł wstąpić do seminarium.