Szklanka do połowy pełna. Po drugiej połowie bliska dna
Jeżeli komuś się wydaje, że takiego meczu jak ten wczorajszy w wykonaniu polskiej reprezentacji jeszcze nie widział, jest w błędzie. Nie dalej jak półtora roku temu w Brukseli, też w Lidze Narodów, przeciw Belgom, prowadziliśmy nawet 1-0 po golu Roberta Lewandowskiego. Na przerwę schodziliśmy z remisem 1-1. By ostatecznie w drugiej połowie stracić pięć goli i przegrać 1-6. Posada Czesława Michniewicza wisiała wtedy na włosku.