Igrzyska olimpijskie: Tragedia Włochów. Amerykanie lepsi w małym finale
Turniej olimpijski dobiega końca. W piątek spotkanie o III miejsce rozegrali między sobą Włosi i Amerykanie. Po trzech setach lepsi okazali się reprezentanci Stanów Zjednoczonych, którzy tym samym meldują się na najniższym stopniu podium.
AMERYKAŃSKI ZAPŁON
Mecz o brąz zainaugurowało wzajemne badanie nastrojów i wyrównana gra punkt za punkt (7:7). Po zatrzymaniu Aarona Russela mistrzowie świata odskoczyli na dwa punkty (9:7). Wystarczyły jednak dwa błędy z rzędów autorstwa Włochów, by zespoły wróciły do gry punkt za punkt, a także by rezultat wciąż był remisowy. Obydwie drużyny legitymowały się dobrym poziomem przyjęcia, jednak przez długi okres żaden z zespołów nie był w stanie wypracować chociażby dwóch punktów zaliczki. Wraz z czasem Amerykanie mieli problem z kończeniem pierwszych akcji, w kontratakach uczynili to Alessandro Michieletto i Daniele Lavia, o czas poprosił trener Speraw (17:15). Ten poskutkował, ekipa zza oceanu ponownie odrobiła straty i złapała wiatru w żagle, obejmując w dodatku jednopunktowe prowadzenie. Rezultat jednak zmieniał się jak w kalejdoskopie, trwała wymiana ciosów. Dominowały długie akcje. Dobrze blokiem pracowali siatkarze reprezentacji USA, którzy zatrzymali na środku Gianlucę Galassiego (22:21), a także stwarzali sobie okazje do kontr. Prowadzenie w meczu amerykańskiej drużynie dał Torey Defalco (25:23).
WOJNA NERWÓW
Scenariusz drugiej części przypominał ten z inauguracyjnej. W dalszym ciągu zespoły toczyły bardzo wyrównany bój punkt za punkt (8:8). Liderem amerykańskiej ekipy stał się Defalco, z kolei gra włoskiej formacji była zbalansowana. Błąd przełożenia ręki przez Simone Giannelliego wyprowadził mistrzów NORCECA na dwupunktowe prowadzenie (10:8). Siatkarze z USA utrzymywali się na nim, ale dwa błędy oraz blok na Defalco sprawiły, że to drużyna z Półwyspu Apenińskiego wygrywała 14:13. Wynik jeszcze kilkukrotnie się zmieniał, ale po triumf szli Amerykanie, którzy legitymowali się dobrą defensywą i wygrywali dwoma punktami. Najwięcej jednak działo się w końcówce, w której doszło do gry na przewagi. Zarówno jedna, jak i druga drużyna miały piłki setowe. Nagminnie psuły zagrywki. Wojnę nerwów po kontrze Defalco wygrali siatkarze zza oceanu (30:28).
NIESAMOWITY POKAZ SIŁY BLOKIEM I NIEUDANA POGOŃ WŁOCHÓW
Efektownie w trzeciego seta weszli reprezentanci USA, którzy po dwóch blokach z rzędu wygrywali 3:0. Rozgrywali oni wręcz swój koncert, stawiając kolejne punktowe bloki, a w dodatku punktując zagrywką (7:2, 9:4). Przerwy włoskiego szkoleniowca oraz przeprowadzone zmiany wraz z czasem zaczęły przynosić wymierne rezultaty. Mistrzowie świata wywierali presję zagrywką, asem popisał się chociażby Giannelli. Bezradni byli Amerykanie, świetnie w ofensywie spisywał się Michieletto, który swoim atakiem doprowadził do remisu po 14. Ponownie byliśmy świadkami gry punkt za punkt, choć wydawało się, że wśród amerykańskich siatkarzy były rezerwy w ofensywie. Żadna z ekip nie wypracowała nawet dwupunktowej zaliczki. Włosi podejmowali ryzyko w polu serwisowym, ale psuli zagrywki. Jako pierwsi piłkę setową mieli podopieczni trenera Sperawa, ale do zakończenia starcia potrzebowali gry na przewagi. Po raz trzeci ostatnie słowo należało do Defalco (26:24).
Włochy – USA 0:3
(23:25, 28:30, 24:26)
Składy zespołów
Włochy: Michieletto (17), Giannelli (3), Galassi (6), Lavia (7), Romano (17), Russo (4), Balaso (libero) oraz Sbertoli i Sanguinetti
USA: Anderson (8), Russell (15), DeFalco (12), Chistenson (12), Holt (11), Averill (8), Shoji (libero)
Zobacz również:
Wyniki fazy finałowej igrzysk olimpijskich siatkarzy
Artykuł Igrzyska olimpijskie: Tragedia Włochów. Amerykanie lepsi w małym finale pochodzi z serwisu Strefa Siatkówki - Mocny Serwis.