Waldemar Wspaniały: Półfinał przeszedł już do historii, teraz liczy się tylko finał
– Łomacz pojawił się na boisku w bardzo trudnym momencie, ale poradził sobie bardzo dobrze. Zmienił trochę system rozegrania, zaczął grać na pewniaków, czyli na Fornala i Leona, a to przyniosło skutek w postaci zwycięstwa – powiedział po awansie Polaków do finału igrzysk olimpijskich Waldemar Wspaniały, były szkoleniowiec reprezentacji Polski.
Wygrali przegrany mecz
Siatkarze reprezentacji Polski po epickim meczu awansowali do finału igrzysk olimpijskich. W półfinale po tie-breaku ograli Amerykanów, a dzięki temu po 48 latach przerwy mają szansę ponownie stanąć na najwyższym stopniu podium turnieju olimpijskiego. – To było wyszarpane zwycięstwo. Ten mecz teoretycznie powinien skończyć się naszą przegraną, bo Amerykanie kontrolowali przez trzy i pół seta grę, dominując nad nami praktycznie w każdym elemencie. Ale w siatkówce tak się zdarza, że w jednym momencie wszystko może się odwrócić i tak się stało tym razem – powiedział były selekcjoner reprezentacji Polski, Waldemar Wspaniały.
Wredna gra
Podopieczni Nikoli Grbicia musieli walczyć nie tylko z rywalami, ale również z własnymi słabościami i kontuzjami. Urazów nabawili się Paweł Zatorski oraz Marcin Janusz, ale to nie załamało Polaków, którzy potrafili się odrodzić. – Siatkówka z jednej strony jest wredna, a z drugiej piękna, bo powoduje dodatkowe emocje. Jeśli nie skończy się ostatniej piłki, to można przegrać. Pamiętam chociażby mecze z Montrealu. Szczególnie mecz z Kubą. Jeśli byśmy go przegrali, to nie gralibyśmy o medale. Kubańczycy mieli meczową piłkę w górze na 3:1, ale pomylili się w ataku. Wygraliśmy ten mecz, a później zdobyliśmy mistrzostwo olimpijskie. Oby taka sama sytuacja powtórzyła się w sobotę – zaznaczył Wspaniały.
Wygrali charakterem
Biało-czerwoni przegrywali już 1:2, a w czwartym secie Amerykanie mieli już cztery punkty przewagi. Jednak kilka szczęśliwie wygranych akcji napędziło grę Polaków i pozwoliło im uwierzyć, że ten mecz nie jest jeszcze przegrany. – Zawsze charakter jest najważniejszy. Amerykanie po prostu pękli w pewnym momencie. Wydawało im się, że mają już finał w kieszeni. Myślę, że negatywną rolę odegrał Christenson, który wcześniej był najlepszym zawodnikiem na boisku, ale później zaczął grać pod siebie, a my to wykorzystaliśmy. Nie załamaliśmy się po problemach związanych z urazami Zatorskiego i Janusza. Pojawił się na boisku Łomacz w bardzo trudnym momencie, ale poradził sobie bardzo dobrze. Zmienił trochę system rozegrania, zaczął grać na pewniaków, czyli na Fornala i Leona, a to przyniosło skutek w postaci zwycięstwa – dodał były trener.
Francja na drodze do złota
W finale Polacy zmierzą się z obrońcami olimpijskiego tytułu z Tokio, Francuzami, którzy w półfinale zaskakująco gładko rozprawili się w trzech setach z Włochami. Po półfinałowej wygranej będą mocni psychicznie, ale czy to będzie ich atut w starciu finałowym? – Musimy już zapomnieć o tym, co było. Półfinał przeszedł już do historii. Liczy się tylko następny mecz i następna akcja. Następnym spotkaniem będzie to w finale olimpijskim i ono jest najważniejsze. Wszystko rozegra się w głowach. Ten kto będzie mocniejszy mentalnie, ten wygra – zakończył Waldemar Wspaniały.
Zobacz również
Nikola Grbić: Nie spałem całą noc
Artykuł Waldemar Wspaniały: Półfinał przeszedł już do historii, teraz liczy się tylko finał pochodzi z serwisu Strefa Siatkówki - Mocny Serwis.