Środkowy BBTS-u: Mimo kontrowersyjnego punktu musimy zachować chłodną głowę
– Nie ma też co ukrywać, że faza play-off rządzi się swoimi prawami. Będzinianie mogą być lepsi na papierze, ale jednak to jest play-off i panują inne emocje, jest lepsze przygotowanie oraz więcej materiału do analizy zawodników. Tym razem MKS jest górą, ale wracamy do Bielska-Białej i będziemy walczyć o wygraną w naszej hali – powiedział w rozmowie ze Strefą Siatkówki Bartłomiej Zawalski, środkowy BBTS-u Bielsko-Biała.
Krzysztof Sarna, Strefa Siatkówki: Wszedłeś w trzecim secie na boisko i posłałeś kilka dobrych zagrywek. Niemniej jednak po raz trzeci przegrywacie już z MKS-em w tym sezonie.
Bartłomiej Zawalski: – Niestety przegrywamy po raz trzecim w tym sezonie z MKS-em. Nie ma co ukrywać, że klub z Będzina stworzył bardzo mocną ekipę w tym sezonie. Potwierdzili to w fazie zasadniczej, wygrywając z nami dwa razy. Tym razem również okazali się lepsi. Na razie trudno stwierdzić czy jesteśmy na siebie mega źli. Wydaje mi się, że większość meczów graliśmy dobrze. Uciekły nam troszeczkę końcówki. Zawodnicy MKS-u przycisnęli nas na zagrywce i odrzucili nas od siatki, a wtedy gra się ciężej. Jest cała seria meczów. Wracamy do Bielska-Białej i w sobotę zagramy kolejny mecz. Będziemy starali się zregenerować, jak najlepiej przygotować i wyciągnąć wnioski co robiliśmy źle, a co dobrze. Do następnego meczu u nas trzeba przystąpić z chłodną głową.
Nie obyło się też bez kontrowersji. Jak z twojej perspektywy wyglądała ta sytuacja z przepychanką na siatce, po której wideoweryfikacja trwała bardzo długo, a finalnie punkt został przyznany będzinianom?
– My widzieliśmy, że Adrian wypchnął tę piłkę i blokujący MKS-u jako ostatni miał kontakt z piłką. Sędzia przyszedł do nas i po meczu rozmawiał z nami bardzo długo. Samemu też przyznał, że bardzo trudno było ocenić tę sytuację, bo na jednej kamerze było widać inaczej, a na drugiej inaczej. Nie chcę rozmawiać o decyzji sędziego, bo to nie mnie wyciągać jakieś wnioski. Była decyzja taka, jaka była. Niestety nam się posypała gra. To jest ta sytuacja, w której musimy zachować chłodną głowę i mimo kontrowersyjnego punktu przystąpić do kolejnej akcji, a nam mimo wszystko ucieka seria. Musimy nad tym pracować i nic nie zrobimy.
Byłbyś w stanie się podjąć oceny czy to spotkanie było waszym najlepszym z dotychczasowych trzech przeciwko MKS-owi?
– Wydaje mi się, że ten mecz w naszym wykonaniu przeciwko drużynie z Będzina był zdecydowanie najlepszy spośród tych wszystkich trzech, które dotychczas rozegraliśmy. Nie ma też co ukrywać, że faza play-off rządzi się swoimi prawami. Będzinianie mogą być lepsi na papierze, ale jednak to jest play-off i panują inne emocje, jest lepsze przygotowanie oraz więcej materiału do analizy zawodników. Tym razem MKS jest górą, ale wracamy do Bielska-Białej i będziemy walczyć o wygraną w naszej hali.
Czy trzecia porażka z MKS-em będzie oddziaływać w jakiś sposób na aspekt mentalny bądź będzie trudniej o motywację?
– Jesteśmy w finale TAURON 1.Ligi . Wiele osób zazdrości nam miejsca, w którym jesteśmy. Nie muszę się martwić o żadną dodatkową motywację. Każdy z nas jest zmotywowany na maksa. Dajemy z siebie wszystko i tyle, ile możemy na dany moment. Tym razem nie wystarczyło, oby następnym razem było lepiej.
To pierwszy sezon, w którym grasz w jednej drużynie z bratem, Mateuszem. Jak oceniasz waszą współpracę?
– Nie mogę powiedzieć niczego złego o naszej współpracy. Prawda jest taka, że wszyscy środkowi w naszej drużynie bardzo dobrze się dogadują. Mamy ze wszystkimi bardzo dobry kontakt. Nie ma co ukrywać, że mój brat przez większość mojej przygody z siatkówką był moim mentorem. Zawsze jest w stanie mi coś pomóc i podpowiedzieć. Z biegiem czasu może i ja jestem w stanie mu coś tam szepnąć. Wszystko jest super i dobrze dogaduję się z bratem tak jak z pozostałymi środkowymi. Wydaje mi się, że to jest duży plus zarówno dla niego, jak i dla mnie, że wylądowaliśmy w tej samej drużynie.
Dostrzegłem, że śmialiście się na rozgrzewce, kiedy spiker przeczytał cię jako brata Mateusza.
– Dokładnie tak (śmiech). Jednak wolałbym, żeby przedstawiali mnie jako zawodnika BBTS-u, a nie brata Mateusza. Nic na to nie poradzę. To pewnie przez numery. Mateusz ma szóstkę, a ja dziewiątkę, a więc odwrócone numery. Nie da się ukryć, że nie jestem jego bratem (śmiech).
W półfinale wygrywaliście tylko na wyjazdach. Czy zatem w finale będziecie wygrywać tylko u siebie? Jeśli tak, to zabraknie wam ewentualnie tego jednego meczu.
– Rzeczywiście w półfinale odnieśliśmy dwa zwycięstwa w hali w Chełmie. Nie mam pojęcia, z czego to wynikało. Miejmy nadzieję, że w rywalizacji z MKS-em to się nie sprawdzi.
Zobacz również:
Michał Kubiak zdecydował, gdzie zagra w najbliższym sezonie
Artykuł Środkowy BBTS-u: Mimo kontrowersyjnego punktu musimy zachować chłodną głowę pochodzi z serwisu Strefa Siatkówki - Mocny Serwis.