Klimat kontra sport
Globalne ocieplenie zmienia sporty zimowe. Czy nadchodzi koniec tradycyjnego narciarstwa?
W muzeum, skansenie czy w hali na nawierzchni ze sztucznym śniegolodem? Zapewne wielu zadaje sobie pytanie, czy tak nasze wnuki będą widzieć narciarstwo i inne sporty zimowe. Czy za kilkanaście lat takie dyscypliny w ogóle będą jeszcze istnieć? A może pomysłowe pokolenia Z i Alfa zastąpią je innymi, lepiej oddającymi rzeczywistość sportowo-pogodową? Czy narty oraz snowboard będą musiały się schować pod dach i przeistoczyć w takie same sporty halowe jak siatkówka bądź tenis stołowy?
Globalne ocieplenie coraz bardziej wpływa na rzeczywistość. Wizja bezśnieżnych zim spędza sen z powiek ludziom zatrudnionym przy obsłudze wyciągów i nartostrad, w hotelach, restauracjach, lokalnym transporcie, nawet na rynku pamiątek. Dotkliwie odczuwają te zmiany właściciele alpejskich stacji narciarskich, głównie we Francji, choć w innych częściach Alp, Karpat czy Pirenejów nie jest lepiej.
W ostatnich 50 latach we Francji zamknięto prawie 180 nierentownych ośrodków narciarskich. Przykładem tego, jak aura niszczy prosperujące przez lata stacje alpejskie, jest niedawne zamknięcie ośrodka Le Grand Puy. Zarząd tamtejszej gminy i mieszkańcy doszli do wniosku, że nie stać ich na dalsze finansowanie infrastruktury narciarskiej (w referendum 71% opowiedziało się za zamknięciem stacji). Władze jednocześnie wydały komunikat, że z zimowych sportów pozostawią jedynie… wyścigi psich zaprzęgów. Taki sam los spotkał inny francuski ośrodek narciarski, Alpe du Grand Serre. Jego włodarze, świadomi zmian klimatycznych, stworzyli specjalny projekt „Alpe du Grande Serre 2050” zakładający stopniowe przeorientowanie tego miejsca z zimowych rozrywek na letnie. – Zamknięcie kolejnych ośrodków we Francji to tylko kwestia czasu. Zagrożonych likwidacją jest dziś kilkanaście stacji – uważa Guillaume Gontard, reprezentant grupy ekologicznej we francuskim Senacie. I dodaje, że zamknięcie Alpe du Grande Serre to nie tylko koniec pewnej historii, ale także pozbawienie pracy co najmniej 200 osób.
Cierpią nie tylko ośrodki francuskie. Niemieckich narciarzy zaskoczyła wiadomość, że w tym sezonie szusowanie w Jenner-Schönau am Königssee/Berchtesgadener Land przejdzie niestety do historii.
Powód? Taki jak we Francji – brak śniegu i zbyt wysokie koszty utrzymania, których głównym powodem jest sztuczne naśnieżanie.
Zeszłoroczny śnieg ich obchodzi
Większość narciarzy, którzy wybrali się na początku października do Levi w północnej Finlandii, nie zdaje sobie sprawy, że szusowała po śniegu… z poprzedniej zimy. Finowie w obliczu zmian klimatycznych przypomnieli sobie, jak skutecznie można przechowywać śnieg nawet przez 12 miesięcy. Powrócili do sprawdzonych wieki temu metod z użyciem trocin – które w zacienionych miejscach skutecznie zachowywały śnieg do następnej zimy. Aby przechowywanie było jeszcze efektywniejsze, Finowie postawili na połączenie tradycji z technologią XXI w. Zaczęli produkować i stosować specjalne maty z polistyrenu. Są one wykorzystywane już w dwóch stacjach – we wspomnianym Levi oraz w Kuusamo, znanym u nas z Pucharu Świata w Skokach Narciarskich. Zdając sobie sprawę, jak poważnym zagrożeniem jest globalne ocieplenie, po raz pierwszy w tym sezonie z dobrodziejstw mat polistyrenowych postanowiły skorzystać też ośrodki zagraniczne. Fińska technologia przechowywania śniegu trafi m.in. do Szwajcarii i Norwegii. Na wieść o skutecznym działaniu mat szczególnie ucieszono się w Sierra Nevada w hiszpańskiej Andaluzji. Południowe słońce z roku na rok czyniło na tamtejszych stokach ogromne spustoszenia, zagrażając istnieniu lubianego w Europie kurortu.
„Recykling śniegu”, jak mówi się dzisiaj w Levi,
Post Klimat kontra sport pojawił się poraz pierwszy w Przegląd.