Pięć szybkich wniosków: Górnik – Lech 2:1
Pięć szybkich wniosków to cykl opisujący w skrócie dany mecz Lecha Poznań. Jeszcze przed przedstawieniem plusów i minusów danego spotkania, analizą gry konkretnego zawodnika czy dogrywką, prezentujemy pięć szybkich i pomeczowych wniosków. Kilkadziesiąt minut po każdym meczu na gorąco pięć spostrzeżeń na temat występu drużyny Kolejorza, poszczególnych piłkarzy czy obecnej sytuacji zespołu.
ZASŁUŻONE PRZEGRYWANIE
Lech Poznań wyszedł na mecz z Górnikiem z przewidywanym wcześniej 17-letnim Wojciechem Mońką, co od razu zwiastowało problemy. Stoper z III-ligi na Górnika po serii 3 kolejnych zwycięstw? Na Górnika chcącego za wszelką cenę wygrać z Lechem u siebie po ponad 7 latach? To mogło udać się tylko z pomocą szczęścia. Lech od początku miał problemy, szybko stracił gola po tym jak w złej strefie pojawił się Antonio Milić i nie umiał złapać Zahovicia na pozycji spalonej. Zwykle stracony gol na 0:1 w naszym przypadku oznaczał już wyrok, ale o dziwo dość szybko potrafiliśmy odpowiedzieć. Przejęcie piłki i podanie po ziemi Wojciecha Mońki zaskoczyło górników, którzy źle pilnowani Afonso Sousę, ten umiał urwać się obronie, zabrać się z piłką i zdobyć gola na 1:1. Niestety, zaraz po tej bramce defensywa znowu się pogubiła, wszyscy obrońcy byli zbyt wysoko ustawieni, w kluczowym momencie Wojciech Mońka nie przejął piłki, dał się ograć, Górnik Zabrze wyszedł z szybką akcją i równie szybko ponownie wyszedł na prowadzenie. Lech Poznań wyglądał jak zaczarowany, na chwilę obudziła go przerwa w grze po 18 minucie wynikająca z dymu od pirotechniki.
TO ZA MAŁO
Lech Poznań taktycznie został wypunktowany i nie pomogła mu wspomniana przerwa w grze. Po 20 minucie starał się prowadzić grę, z której korzystali tylko gospodarze. Górnicy zagęścili środek, cofnęli się głęboko, czekali na nasze straty i wyprowadzali kontry kończone strzałami. Przez wiele minut było bliżej gola na 3:1 niż bramki na 2:2. Zabrzanie grali konkretnie, grali szybciej, błyskawicznie przechodzili z obrony do ataku dając się stłamsić dopiero w końcówce pierwszej części meczu, kiedy Lech miał 3 dobre szanse na wyrównanie. W okolicach 45 minuty i po niej przed szansą zdobycia gola stanął Daniel Hakans, 2 razy do siatki mógł również trafić Mikael Ishak, jednak znowu był nieskuteczny. Pomimo nieskuteczności Szweda pod koniec pierwszej części meczu Lech Poznań wyglądał jak Lech Poznań prezentując się tak jak powinien od początku meczu. Niestety, wtedy naszej drużynie nie udało się zdobyć gola, przez co po przerwie trzeba było już postawić wszystko na jedną kartę.
BICIE GŁOWĄ W MUR
Początek drugiej połowy nie zapowiadał nic dobrego. Górnik wciąż się odgryzał, Lech wciąż tracił dużo piłek czym tylko napędzał zabrzan konsekwentnie realizując swój plan na ten mecz. Pod koniec pierwszego kwadransa drugiej połowy niby nic się nie działo, ale Rafał Janicki w ciągu 4 minut zdążył obejrzeć 2 żółte kartki musząc opuścić boisko za czerwoną kartkę. Trener Niels Frederiksen szybko zareagował wpuszczając na murawę Dino Hoticia, szybko zareagował także Jan Urban zagęszczając środek poprzez zdjęcie napastnika i desygnowanie za niego środkowego obrońcy. Lech grając 11 na 10 jedynie bił głową w mur nie mogąc przebić się przez środek pola czujnie grającego przeciwnika. Murawa była grząska, miejscami nierówna, poznaniacy prowadząc atak pozycyjny nie radzili sobie na tej płycie, zatem do końca meczu warte odnotowania były tylko 2 uderzenia. W 66 minucie niecelnie huknął Patrik Walemark, w 88 minucie z rzutu wolnego celnie uderzył Dino Hotić i to byłoby na tyle. Lecha Poznań na więcej nie było już stać, nawet przez minutę nie pachniało remisem 2:2, który w takim meczu i tak byłby uznany za porażkę.
ZASŁUŻONA PORAŻKA
Lech Poznań przegrał z Górnikiem Zabrze jak najbardziej zasłużenie, o czym po meczu mówił nawet Niels Frederiksen głosząc zdania o „gównianym spotkaniu”, a już szczególnie w pierwszej odsłonie. Kolejorz taktycznie został wypunktowany, Górnik Zabrze przewidział to, jak zagramy, o stylu po meczu mówił również Jan Urban, który był bardzo zadowolony z dobrego wykonania zadań taktycznych przez swoich piłkarzy. Ci celowo mieć grać nisko, przechwytywać piłki, szybko przechodzić z obrony do ataku, a na końcu finalizować kontrataki uderzeniami na bramkę. Górnik Zabrze udanie uczcił barbórkę, w piątek wykazał się większą determinacją, zostawił na boisku mnóstwo sił i zasłużenie ograł nas u siebie po raz pierwszy od ponad 7 lat. Tych 21 uderzeń Lecha Poznań i 4 celnych jakoś nie szło odczuć, Górnik Zabrze z 14 strzałami oraz 5 celnymi był bardziej konkretny umiejąc wybronić wiele zagrań po ziemi czy pojedynczych stałych fragmentów gry, po których Kolejorz nie stworzył większego zagrożenia.
SMUTNE ŚWIĘTA
Lech Poznań jest liderem, ale co z tego? Ostatnie 2 mecze wyjazdowe szybko sprowadziły wszystkich na ziemię, z takim bilansem wyjazdowym, jak 4-2-3, gole: 10:8 na tytuł Mistrza Polski nie ma większych szans, a tym bardziej, że nawet domowy bilans Lecha Poznań nie pomógł nam jesienią wypracować żadnej przewagi nad innymi klubami. Fotel lidera po rundzie jesiennej nic nie znaczy, to jedynie ciekawostka statystyczna, od 31 stycznia na nowo będzie trzeba walczyć o tytuł Mistrza Polski i to bez przewagi nad Rakowem Częstochowa, nad grającą na 3 frontach Jagiellonią Białystok, a być może nawet nad Legią Warszawa, jeśli ta ogra Zagłębie Lubin. Kolejorz zakończył już zmagania w 2024 roku, ostatnie 2 mecze wyglądały tak jak cały Lechowy rok, czyli były nudne, słabe i nieudane. Na domiar złego Niels Frederiksen ewidentnie zaczął tracić cierpliwość, uderza w zespół, uderza w zarząd, a to może nie spodobać się właścicielowi Piotrowi Rutkowskiemu, któremu Duńczyk nie ma prawa podskakiwać? W końcu to on jest wielkim prezesem, a trener naciskający na transfery zaczął sobie pozwalać na zbyt dużo i jeszcze ma poparcie wśród kibiców, którzy jednocześnie gardzą Rutkowskim mając go za osobę bez ambicji i niesfornego syna swojego ojca. Niemniej Piotr Rutkowski i tak może czuć się mocny, może śmiać się z każdej osoby, ponieważ zgadza mu się frekwencja na stadionie, zgadzają pieniądze z dni meczowych, a w przyszłości za Afonso Sousę czy Antoniego Kozubala znowu wpadną konkretne pieniądze.
Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat)
The post Pięć szybkich wniosków: Górnik – Lech 2:1 first appeared on KKSLECH.com.