Plaga rabusiów szminek i parmezanu. Tak klasa średnia z USA kradnie w marketach
Carson nie jest pewien, dlaczego nigdy nie był w stanie zerwać z nałogiem kradzieży rzeczy ze sklepów. Zaczęło się w wieku nastoletnim, kiedy on i jego przyjaciele wynosili piwo. Potem, gdy markety zainstalowały samoobsługowe kasy, co dla Carsona jest wyrazem głupiej naiwności, sprawy przybrały nieco szerszy obrót. Wystarczyło kupić kilka rzeczy, resztę "niby" zeskanować i po prostu wyjść z Walmartu czy innej sieciówki z masą rozmaitych produktów. W wieku 20 lat zabrał ze sklepu krzesełko, po prostu wychodząc z nim przez frontowe drzwi. Uznał, że wszyscy założą, że je kupił.