Cały ten zgiełk. Technofeudalizm ery postludzkiej - Lewicki i Ramert wyjaśniają, o co w tym chodzi
Telefonując do jakiejś instytucji słyszymy komunikat: "rozmowa jest rejestrowana; jeśli nie wyrażasz na to zgody, rozłącz się". Ale potrzebuję tej rozmowy, żeby zadać urzędnikowi pytanie albo złożyć reklamację w firmie czy zapisać do lekarza. Kontynuuję, bo nie mam wyjścia i zgadzam się – niby z własnej woli – na nagrywanie. Niewiele tracę, poza szczyptą wolności. Bo tę decyzję ktoś na mnie wymusił stawiając mnie przed wyborem pozornym: jeśli chcę uzyskać informację, która mi się należy, muszę wyrazić zgodę. Cała ta praktyka ma w sobie coś z szantażu – oczywiście dla naszego dobra.