Unicestwianie Polski
Greckie ostatki. Lunch i samochodem do Pargi. Półtorej godziny jazdy, górskie drogi z prześwitami, w których widać błękitne morze. Miasteczko skupione wokół przystani, domy gęsto wspinają się na wzgórze, jak kolorowe schody. Zęby skał wystają z wody, ruiny zamku na wysokiej skarpie. – Pamiętasz? – zapytała Ewa. – Chyba widziałem to miejsce na fotografii – powiedziałem. Okazuje się, że już kiedyś tu byliśmy, przypłynęliśmy statkiem z Korfu na dzień. Niemal 20 lat temu. Przeszłość jest malowana wodnymi farbami, które zmywa upływ czasu.
Powrót do Polski bezbolesny, chociaż przez Radom; puste lotnisko na chwilę zaludniło się pasażerami z naszego samolotu. Też pustym busem Lotu do Warszawy. Polska o zmroku wygląda na kraj dostatni, też w kontraście z Grecją, chociaż ona jest kolebką naszej cywilizacji, o czym we współczesnej Grecji, jeśli nie ma ruin, łatwo się zapomina, inna sprawa, że byliśmy tam głównie na prowincji. Na tej prowincji robiły wrażenie sterty śmieci na poboczach dróg, nieprawdopodobne niechlujstwo.
Warszawa piątkową nocą jawi się jako miasto bogate i tętniące życiem, moje, a już nie moje; w centrum rój nowych szklanych domów, luksusowo, ale obco.
Sensacja, bo Państwowa Komisja Wyborcza zabrała Prawu i Sprawiedliwości kilkadziesiąt milionów na kampanię wyborczą. Reżim Tuska nas ograbił, krzyczy PiS. Nie szkodzi, że w PKW są ludzie z różnych opcji politycznych i bardzo stateczni. Jak się wydaje, nie mieli wyjścia, fakty były takie, że PiS wydało 3,6 mln zł na kampanię z pieniędzy publicznych. Teraz prezes zarządza comiesięczną składkę od swoich posłów i senatorów, będzie też żebrał o pieniądze u wyznawców sekty.
Post Unicestwianie Polski pojawił się poraz pierwszy w Przegląd.