Zamknięte oczy i zatkane uszy
Przybyło trochę nadziei, że wreszcie zaczniemy wychodzić z tego bagna, którym dojna zmiana oblepiła państwo. Państwowa Komisja Wyborcza zrobiła pierwszy krok w dobrą stronę. Kłaniam się tu mec. Kaliszowi. Choć ten krok jest dość skromny jak na oczekiwania większości, która obserwowała bezczelność, z jaką kandydaci PiS ładowali w swoją kampanię wyborczą wagony pieniędzy. Naszych pieniędzy. Tych z budżetu państwa, których przeznaczenia powinni pilnować, bo do tego zostali powołani. A co zrobili? Splugawili zasady, ośmieszyli ważne słowa i symbole. Z powszechnego kłamstwa zrobili partyjną doktrynę. A ze złodziejstwa codzienną praktykę. Było oczywiste, że będą tego bronić wszelkimi metodami. Nawet jednej ukradzionej złotówki nie oddadzą bez walki. Trzeba o tym wiedzieć. I skutecznie odpowiadać na ich obecne działania. Ani lament części polityków PiS, ani groźby większości nie mogą zatrzymać marszu w stronę państwa bez zorganizowanych grup przestępczych. Skala tego, co już wiemy, prowadzi do dość oczywistego wniosku. Formacja, która ma w składzie tylu przestępców, musi być oceniana nie pod kątem jednej czy drugiej kampanii. Na coraz bliższym horyzoncie pojawia się problem oceny całej partii.
Jak nasz system polityczny poradzi sobie ze zbudowanym przez Kaczyńskiego monstrum? Za fasadą słów o demokracji, prawie i sprawiedliwości mamy sitwę, która sobie z tego kpi. Czy z tym będą potrafili sobie poradzić uczciwi działacze tej partii? Gdy patrzę, jak reagują na afery, na ich zamknięte oczy i zatkane uszy, to nie wierzę w wewnętrzną odmianę. Co więc można z tym zrobić? A zrobić trzeba, bo choroba, którą PiS zainfekowało państwo, jest zaraźliwa.
Jak boli odspawanie od kranika z kasą, widać po coraz głupszych reakcjach PiS na decyzję PKW. Przecież przynajmniej na razie sankcje finansowe są dla tej partii symboliczne. Przy jej zasobach praktycznie nieodczuwalne. Chyba że ci, którym napchano kieszenie, zapomną o dobrodziejach i nie będą chcieli dzielić się z partią. Taki scenariusz już kiedyś w Polsce się zrealizował.
Zapaść sądownictwa, do której doprowadzili pospołu Kaczyński z Ziobrą i Dudą, i kuglarskie sztuczki dojnej zmiany miały zagwarantować bezkarność tej partii i jej akolitów. Nie udało się. Rozliczenia będą. Lokomotywa, jak u Tuwima, dopiero się rozpędza. A ja jakoś nie wierzę w ruch masowej obrony złodziei, przestępców i nieudaczników. W prywatnych rozmowach taką ocenę PiS słyszę od wielu ludzi związanych z prawicą. W tej sytuacji rozliczenia to nie igrzyska, ale oczywista konieczność.
Post Zamknięte oczy i zatkane uszy pojawił się poraz pierwszy w Przegląd.