ru24.pro
World News
Август
2024

Na chłodno: Żeby było lepiej

0

Cykl „Na chłodno” to od lat najpopularniejsza seria artykułów na KKSLECH.com. „Na chłodno” to nasze chłodne, szczere i obiektywne spojrzenie na Lecha Poznań. Informacje z klubu, ciekawostki, oceny, spostrzeżenia, opinie. Wszystko od kibiców do kibiców.

W poniedziałek po dwóch tygodniach miały zostać zaserwowane „Pyry z gzikiem”, które nie zdążyły się ugotować do godzin obiadowych Ostatnio trochę się dzieje, dziś i wczoraj doszły nowe rzeczy, dlatego lepiej było podzielić Lechowe wydarzenia z ostatnich kilkunastu dni na 4 tematy i zrobić z tego kolejny odcinek „Na chłodno” publikowany punktualnie we wtorek o magicznej godzinie 19:22. Ostatnie „Pyry z gzikiem” zostały zaserwowane pod tytułem „żeby nie było gorzej”, dziś wszyscy kibice z pewnością chcieliby, by z upływem rundy jesiennej i małymi kroczkami było jeszcze lepiej.

MECZE DAJĄCE NADZIEJĘ

W niedzielę o 19:30 kibice wychodzący ze stadionu, kończący czytać raport na żywo czy oglądać mecz w telewizji mogli być bardziej zadowoleni z gry aniżeli z samego wyniku. Takiej gry nikt się nie spodziewał, a już tym bardziej po ostatnich dwóch wyjazdowych spotkaniach, w których wyniki osiągnięte przez Lecha Poznań były mimo wszystko lepsze od boiskowej postawy, jaką zaprezentował zespół będący w budowie. Po meczu z Pogonią Szczecin można mówić o bardzo efektywnym mikrocyklu treningowym, w tym o bardzo dobrym przygotowaniu mentalnym, taktycznym i motorycznym do prestiżowego starcia o zachowanie pozycji na podium. W Lechu Poznań było widać drużynę, a nie zlepek piłkarzy, z których ktoś musi mieć przebłysk indywidualnych umiejętności, żeby zespół odniósł zwycięstwo. Można było przecierać oczy ze zdumienia widząc to, jak wielu piłkarzy idzie w pole karne, by dostać piłkę czy jak wielu angażuje się w odbiór piłki m.in. w centrum boiska. Lech Poznań zaskoczył Pogoń Szczecin nie tylko grą w piłkę czy intensywnością, ale także tą determinacją w środkowej strefie czy w innych częściach murawy, gdzie wygrał łącznie 60% pojedynków 1 na 1, w tym 66% pojedynków na ziemi.

Na razie nie wiadomo, jak skończy się ten sezon, czy uda się niespodziewanie coś zdobyć czy nie, czy będzie trzeba zadowolić się tylko powrotem do Europy, ale jeszcze przed ostatnim sierpniowym meczem można ogłosić, kto jest najlepszym transferem Lecha Poznań tego lata. Oczywiście jest nim Niels Frederiksen i jego zaangażowany, świetnie przygotowany merytorycznie asystent Sindre Tjelmeland. Obaj Panowie najpierw poprawili intensywność grania, potem przygotowanie taktyczne, następnie grę w obronie, a teraz grę w ofensywie, która w niedzielę była imponująca, niespotykana od maja 2023 roku, kiedy ostatni raz Kolejorz notował opisywane już wcześniej liczby. To wszystko dało efekt końcowy w postaci niezłej jak na sytuację kadrową czy wokół klubu liczby 13 punktów po 6 kolejkach Ekstraklasy. Na ten moment Lech Poznań niespodziewanie przewodzi w lidze i ma tylko oczko mniej od mistrzowskiej ekipy z sezonu 2021/2022, która na tym etapie rozgrywek miała 14 punktów.

Pierwszym małym sukcesem Nielsa Frederiksena oraz jego sztabu jest „dźwignięcie” na wyższy poziom paru piłkarzy, którzy już tutaj byli. Bartosz Mrozek poprawił grę nogami trafiając do kadry, Antonio Milić schudł i jest przygotowany fizycznie jak nigdy, w gazie znajduje się Joel Pereira, Mikael Ishak utrzymuje formę, Antoni Kozubal grę w GKS-ie przekłada na grę w Lechu, a Afonso Sousa, Dino Hotić czy Ali Gholizadeh urośli dając tej drużynie więcej niż za czasów Mariusza Rumaka, którego Duńczyk ośmieszył w ciągu zaledwie paru tygodni pracy. Bez względu na wynik meczu ze Stalą Mielec dziś zarząd Lecha Poznań już wie, że zatrudnienie Duńczyka było dobrą decyzją, jego pomysł na ten zespół też był okej, jednak to niczego nie gwarantuje. Jakość wielu transferów jest wątpliwa (z nowych piłkarzy regularnie gra tylko Alex Douglas), a w drużynie nie ma obecnie żadnych kontuzji, które prędzej czy później pojawią się w każdym klubie. Między innymi od urazów zależy gra Lecha Poznań, w którym zaczęli krystalizować się liderzy niezbędni do gry w taki sposób, jak przedwczoraj.


TRANSFERY

W „Na chłodno” trzeba poruszyć temat transferów rozpoczęty już w powyższym wątku. O Alexie Douglasie było ostatnio sporo, był osobny artykuł, zawodnik był obserwowany w „Oko na grę”, niestety o innych piłkarzach poza Szwedem niewiele można napisać. Daniel Hakans ma już pierwszą asystę, w niedzielę zanotował przebłysk i to byłoby na tyle. Fin w Norwegii więcej grał na prawej pomocy, w Lechu Poznań od początku gra na lewej, często ucieka mu piłka, którą później goni pokazując w ten sposób szybkość, z której słynie. Bryan Fiabema piłkarsko jest słaby, gra nonszalancko, ale chociaż biega szybciej od Filipa Szymczaka i dochodzi do sytuacji podbramkowych co jest jakimś tam światełkiem w tunelu. Filip Jagiełło? Pomocnik nie grał od stawkę od 27 kwietnia, potrzebuje czasu, mocniejszych treningów, poważnie brany pod uwagę przy ustalaniu składu będzie dopiero po przerwie na kadrę. Jest jeszcze najbardziej tajemniczy Ian Hoffmann grający w stylu Joela Pereiry, który nieźle wyglądał w meczu rezerw z Kotwicą Kórnik, po którym zniknął z radarów. W Ekstraklasie zagrał raz przez kilkadziesiąt sekund, w niedzielę w ogóle nie było go w kadrze meczowej, bo niespodziewanie udał się do Niechorza notując 45 minut na lewej obronie. Przez coś takiego trudno cokolwiek napisać o tym piłkarzu, który stylem gry może spodobać się kibicom, gdy kiedyś w końcu dostanie szansę.

Kibice i tak najbardziej liczą na Patrika Walemarka. Za ten ruch należy pochwalić zarząd Lecha Poznań, który szukał skrzydłowego, szukał, penetrował rynek w poszukiwaniu okazji i wziął Szweda, którego zaoferował im agent. Nie ma co ukrywać. Gdyby nie częste urazy Walemarka głównie w 2023 roku, w tym poważne mięśniowe, to Lecha Poznań nie byłoby stać na takiego skrzydłowego, a on sam nie chciałby tutaj przyjść. W transferze pomogła oczywiście skandynawska szatnia, w tym Mikael Ishak, swoje zrobił też zarząd, który szukając rezerwowych w lepszych klubach od naszego będzie teraz płacił wysoką pensję temu skrzydłowemu. Patrik Walemark również potrzebuje czasu, ma zaległości treningowe, być może nawet za miesiąc zacznie pokazywać coś więcej, ale na pewno warto czekać na takiego zawodnika, gdyż już po suchych liczbach, jakie przedstawialiśmy w jednym z artykułów widać, że nie jest to byle kto. Wypożyczenie Szweda z opcją wykupu może być naprawdę świetnym interesem, jeśli Niels Frederiksen przez najbliższy miesiąc przygotuje go przede wszystkim fizycznie, bowiem taktycznie ten skrzydłowy będzie gotowy niemal od razu. To lewonożny pomocnik o określonym wcześniej profilu, o wielkim potencjale w ofensywie, można go nazwać typową sierpniową „łapanką” na rynku, lecz taką z wysokiej półki.

Takich piłkarzy, którzy mają problemy z przebiciem się do składu lepszych klubów od Lecha Poznań jest oczywiście więcej i być może uda się ściągnąć jeszcze kogoś tej klasy. Niels Frederiksen zażyczył sobie następcę Jespera Karlstroma, kogoś mocniejszego fizycznie od obecnych środkowych pomocników, kogoś kto byłby dobry w destrukcji, byłby typową szóstką, w tym zadaniowcem np. w meczach, w których Lech Poznań prowadzi 2:0 i należy zabezpieczyć środkową strefę. Fajnie, że Lech Poznań jednak pomyślał o kimś dodatkowym do środka, ponieważ pierwotnie po transferze Filipa Jagiełło nikt inny nie był już planowany. Jeśli Kolejorz zakontraktuje defensywnego pomocnika, to będzie można mówić i pisać o ciekawej rywalizacji w środku pola czy na skrzydłach, wtedy na pewno kibice nieco inaczej spojrzą na kadrę Lecha Poznań, być może niektórzy będą pisać o solidnym składzie i grze o coś więcej, niż tylko o 3. miejsce? To się okaże później. Na pewno Niels Frederiksen chce stawiać na piłkarzy, których ma, zablokował odejście Aliego Gholizadeha, choć zarząd mógłby go sprzedać za 1,5 mln euro. Po transferze szóstki liczbowo ta kadra będzie wyglądała dobre, jakość na lewej obronie czy w ataku (poziom trzyma tylko Mikael Ishak) to już temat na inną dyskusję.

FILIP SZYMCZAK

Skoro powyżej pojawił się wątek napastników, to należy go pociągnąć. Filip Szymczak niedawno udzielił wywiadu na TVP Sport, w których wylał swoje żale na tych, którzy Lechem Poznań zajmują się na co dzień i często są nim zmęczeni mocniej niż popularny „Szymi” po treningach. Opinię na temat Mariusza Rumaka może mieć inną od kibiców, mediów czy nawet od pozostałych piłkarzy, prywatnych opinii nie ma sensu się czepiać. Gorzej jest wtedy, gdy zawodnik za 40-70 tysięcy złotych miesięcznie mający bananowe życie weźmie się za ocenianie kogoś, kto cierpi przez takich piłkarzy. Po pierwsze – Mariusz Rumak został wielokrotnie wypunktowany przez lokalne media w sposób merytoryczny i na pewno nie były to klikbajty, o których bredzi ten wychowanek przynoszący wstyd całej Lechowej społeczności. Po drugie – Co znaczy „zawsze warto zacząć krytykę od samego siebie”?

Kibice czy media są kibice winni tej gó”nianej grze wiosną? Oni przegrali ze spadkowiczem w Chorzowie? My w Poznaniu jesteśmy winni piątej pozycji na koniec sezonu? Odpowiadamy za smutne wydarzenia, które były opisywane m.in. tutaj z bólem i ze łzami przez parę tygodni kilka tygodni temu? Kto odpowiada za wielomilionowe straty, jakie poniósł Lech Poznań przez zatrudnienie Mariusza Rumaka czy za „grę” takich wychowanków, jak Filip Szymczak, którzy przyczynili się do strat na wszystkich polach, jakie są odczuwalne np. teraz? Filip Szymczak nie należy do zbyt rozgarniętych osób, inteligentnych piłkarzy, nawet tego nie przeczyta, jeżeli nie dostanie screena na klubowych kanałach na WhatsAppie, ale mógłby już łaskawie stąd wyp… iść. Sam sobie zrobił czarny PR, który tylko zostanie pociągnięty i rozciągnięty w czasie. Od dawna nikt go tutaj nie chce, wszyscy się z niego śmieją, nigdy nie zostanie następcą Mikaela Ishaka, ukończył już wiek młodzieżowca, zatrzymał się w rozwoju z 2 lata temu, dlatego najwyższy czas wracać do GKS-u Katowice albo wyjechać do tych mitycznych Niemiec. Filip Szymczak powinien naciskać na jak najszybsze odejście, skoro przegrywa rywalizację nawet z Bryanem Fiabemą, niech sobie idzie do Fortuny Dusseldorf czy do innego klubu, w którym przepadnie, niech sobie tam zarabia na wygodne życie i przestanie zajmować się rzeczami, o których nie ma pojęcia. Promowanie tego typu wychowanków nie ma żadnego sensu, Lech Poznań przez lata promował jego kolegę i równie wyszydzanego Filipa Marchwińskiego, żeby zarobić śmieszne 3 mln euro, które być może dałoby się wycisnąć z Filipa Szymczaka już teraz. Jeśli Kolejorz nie sprzeda go w tym oknie lub zimą, to więcej za 23-latka z ławki rezerwowych nie dostanie, a dalsza usilna promocja tego typu „wozów z węglem” nie ma sensu. Trzy miliony euro to m.in. różnica finansowa pomiędzy klubem, który nie załapie się do europejskich pucharów a zdobywa zdobywa Mistrzostwo Polski. Podsumowując: Po tym wywiadzie idź stąd jak najszybciej, poskarż się zarządowi, a na końcu poproś Nielsa Frederiksena, żeby cię kiedyś wpuścił kosztem Bryana Fiabemy. Może akurat strzelisz gola z przysłowiowej du*y i agenci będą mieli co pokazywać naiwnym w 2. Bundeslidze.

ŻEBY BYŁO LEPIEJ

Kończąc na dziś „Na chłodno”, które chyba wyczerpało wszystkie tematy z ostatnich kilkunastu dni? Zapewne każdy kibic cieszy się na grę Lecha Poznań już w piątek o 20:30. Trafił nam się fajny terminarz, po bardzo dobrym występie z Pogonią Szczecin już za 3 dni jest szansa pociągnąć tamtą grę w meczu z nieco innym rywalem i przede wszystkim utrzymać to 1. miejsce w tabeli na wrześniową przerwę na kadrę. Prowadzenie w tabeli podczas wrześniowej przerwy na kadrę? Było np. 3 lata temu w mistrzowskim sezonie za Macieja Skorży, kiedy Lech Poznań także stopniowo rósł. Zwycięstwo nad Stalą Mielec jest bardzo ważne w kontekście budowania nadziei i wiary wśród kibiców, którzy po wielu miesiącach posuchy, nudy, bólu i wstydu potrzebują takich bodźców, jak „mistrzostwo sierpnia” pozwalające liderować podczas wrześniowej przerwy na kadrę. Jeszcze miesiąc temu coś takiego wydawało się mało realne, dziś Lech Poznań staje przed szansą wygrania pierwszego ligowego meczu w Mielcu od ponad 31 lat, po którym byłby liderem robiąc mały kroczek w kierunku obudowy na wszystkich możliwych polach, o których wielokrotnie było pisane na tej witrynie. W przypadku zwycięstwa nad Stalą i 1. pozycji po 7. kolejce Ekstraklasy czekanie na interesujące domowe mecze z Jagiellonią Białystok, ze Śląskiem Wrocław czy na pucharowy w Rzeszowie, przez który można dojechać na Stadion Narodowy byłoby emocjonujące, a tych emocji wielu kibiców nie czuło nawet od roku. Już w piątek, 30 sierpnia, o godzinie 20:30 drużyna Nielsa Frederiksena walczy o to, żeby po prostu było chociaż trochę lepiej.


Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat)

The post Na chłodno: Żeby było lepiej first appeared on KKSLECH.com.